Choć to w Warszawie znajduje się trzecie co do wielkości, po londyńskim Canary Wharf i paryskim La Défense, centrum biurowe w Europie, to dalsza deindustrializacja miasta stanowi duże, ekonomiczne ryzyko — przestrzegają analitycy programu ESPON. Ich zdaniem stołeczny ratusz powinien wziąć przykład z Wrocławia czy Trójmiasta i zacieśnić współpracę z sąsiednimi gminami w celu odbudowy sektora przemysłowego.
Studium przypadku (ang. case study) to narzędzie badawcze najczęściej pojawiające się w opracowaniach ESPON, programu badań przestrzeni europejskiej, finansowanego przez Komisję Europejską. Pozwala ono na dokonanie dogłębnej analizy procesów społeczno-ekonomicznych w danym regionie i porównanie uzyskanych wyników z danymi z innych obszarów kontynentu.
„Międzynarodowe zespoły badawcze przygotowują raporty przydatne przy projektowaniu i wdrażaniu różnego rodzaju polityk, także na poziomie lokalnym czy miejskim. Stanowią one inspirację dla interesariuszy (np. samorządowców) w poszukiwaniu rozwiązań problemów, z jakimi zmagają się ich regiony. Pomagają im zrozumieć potrzeby lokalnych społeczności oraz czerpać z doświadczeń innych, badanych przez ESPON, jednostek terytorialnych” – tłumaczy dr Dorota Celińska-Janowicz, geografka z Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych EUROREG Uniwersytetu Warszawskiego, kierująca pracami polskiego zespołu w ramach projektu ESPON SUPER.
Przedmiotem jednego z najnowszych case studies jest kondycja sektora przemysłowego w tzw. regionie warszawskim stołecznym, w skład którego wchodzi m. st. Warszawa wraz z powiatami: grodziskim, legionowskim, mińskim, nowodworskim, otwockim, piaseczyńskim, pruszkowskim, warszawskim zachodnim i wołomińskim (w sumie około 3 mln mieszkańców i 6104 km2). Obszar ten od 2018 roku traktowany jest jako odrębna jednostka statystyczna, ponieważ PKB na głowę jego mieszkańca, przewyższające średnią unijną, zawyżało dane z całego województwa, pozbawiając biedniejsze gminy na Mazowszu szans na otrzymanie środków europejskich.
Naukowcy ESPON przypominają, że w krajach i miastach europejskich postępuje proces deindustrializacji, a produkcja stanowi obecnie ok. 5 proc. ich PKB. Warszawa upodobniła się do Londynu i innych dużych metropolii z 2-5 proc. udziałem przemysłu, natomiast w całym regionie stołecznym udział ten wynosi 22 proc. i jest zbliżony do średniej dla Polski.
„Mieszkalnictwo stało się w ostatnich latach głównym priorytetem dla deweloperów, co jest napędzane długotrwałym niedoborem mieszkań w stolicy i skokowym rozwojem sektora usług w mieście, w którym znajduje się największe centrum biurowe w Europie Środkowo-Wschodniej. W międzyczasie niewiele uwagi poświęcono na dywersyfikację lokalnej gospodarki miasta i jego okolic” – czytamy w raporcie ESPON.
Eksperci podkreślają, że deindustrializacja zmieniła też drastycznie strukturę miasta. W latach 90. bankrutujące zakłady państwowe kupowano głównie ze względu na leżące pod nimi grunty. Doprowadziło to do szybkiej zmiany krajobrazu w dawnych obszarach przemysłowych — znaczną część Woli zajmują obecnie drapacze chmur, a na Służewcu powstało trzecie co do wielkości skupisko biur w Europie. Z trzech niegdyś największych fabryk w Warszawie (FSO, Ursus oraz Huta Warszawa) obecnie funkcjonuje tylko ta ostatnia.
„Rekordowo niski poziom bezrobocia oraz wieloletni wzrost gospodarczy regionu utwierdził jego mieszkańców i władze w przekonaniu, że nowoczesna metropolia nie potrzebuje przemysłu. Jednak struktura zatrudnienia może się szybko zmienić z powodu globalnej dynamiki gospodarczej i wdrażania nowoczesnych technologii, takich jak sztuczna inteligencja i automatyzacja – według niektórych prognoz redukcja zatrudnienia w sektorze usług finansowych może objąć w kolejnej dekadzie do 40 proc. obecnego personelu” – alarmuje ESPON.
Autorzy opracowania sugerują, że władze Warszawy i okolicznych powiatów powinny opracować kompleksowy program reindustrializacji regionu. Oczywiście, mowa tu nie o powrocie do dymiących kominów olbrzymich fabryk, ale nowoczesnej, innowacyjnej i neutralnej klimatycznie produkcji — farmaceutyce, przemyśle lotniczym i kosmicznym, elektronice. Stolica może zaoferować im dostęp do wykwalifikowanych pracowników oraz ośrodków akademickich, gdyż współpraca ze światem nauki to dziś podstawa rozwoju branży high-tech, czego przykładami są inne europejskie metropolie, takie jak Stuttgart czy Helsinki. Atutem gmin ościennych jest z kolei zdecydowanie niższa niż w stolicy cena gruntów pod przyszłe inwestycje.
„Region warszawski stołeczny ma potencjał, by stać się jednym z centrów nowoczesnego, europejskiego wytwórstwa. Podstawą jest jednak stworzenie odpowiedniej infrastruktury komunikacyjnej i systemu zachęt dla inwestorów, chociażby w postaci specjalnych stref ekonomicznych i parków przemysłowych” – piszą eksperci.
Wśród lokalizacji wymieniane są tereny dzisiejszego Lotniska Chopina – w przypadku realizacji projektu CPK, olbrzymi obszar doskonale skomunikowany z centrum stolicy mógłby zostać zagospodarowany na nowy park technologiczny z lekką produkcją. Badacze ESPON wskazują również na 100-hektoraowy teren w gminie Pomiechówek, szczególnie atrakcyjny dla przemysłu lotniczego ze względu na bliskość lotniska w Modlinie.
„W Polsce istnieją już obszary metropolitalne, które z sukcesem przyciągają rodzimych i zagranicznych inwestorów z branży przemysłowej. Od czasu powstania w 2005 roku Agencji Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej, stolica Dolnego Śląska wraz z okolicznymi gminami, startując z bardzo złej pozycji, osiągnęła imponujące rezultaty. Z kolei wysiłki gospodarzy Trójmiasta pozwoliły zdywersyfikować gospodarkę regionu i zastąpić upadający przemysł stoczniowy nowymi branżami, jak chociażby energetyką” – czytamy w raporcie.
Źródło informacji: PAP MediaRoom